15.09.2014

Różnice między liceum, a studiami - część druga

W liceum z tego co pamiętam, miałem około sześciu godzin matematyki w tygodniu. Na studiach mam ich aż szesnaście - osiemnaście. Praktycznie nic poza tym. Na pierwszym semestrze do tego dochodziły dwie godziny informatyki, a w drugim dwie godziny ekonomii.
Matematyka w liceum to był jeden, spójny przedmiot. Na studiach jest inaczej. Uczymy się algebry, rachunku różniczkowego i całkowego, geometrii, prawdopodobieństwa, wszystkiego po trochu. Każdy przedmiot jest w jakimś stopniu niezależny od drugiego. Oczywiście wszystko to się jakoś łączy, ale mimo wszystko, trzeba się uczyć kilku przedmiotów. Na dodatek do każdego z nich jest przydzielony inny nauczyciel.
Zajęcia z danego przedmiotu składają się zazwyczaj z wykładu i ćwiczeń. To kolejna zasadnicza różnica w porównaniu z liceum. Czasami tak się zdarza (a nawet dosyć często), że wykład prowadzi ktoś inny, niż ćwiczenia. Oczywiście wykładowca i ćwiczeniowiec starają się porozumieć, zaplanować co robić (zazwyczaj im się to udaje). Na pewno różni się też podejście nauczycieli akademickich od zwykłych, szkolnych. W szkole dużo czasu poświęcało się na to, by każdy zrozumiał. Tutaj czasami tak nie jest. Na uczelni pracują zazwyczaj co najmniej doktorzy, którym może się wydawać, że to wszystko jest proste. Na studiach nauczyciele kładą jednak większy nacisk na samodzielne myślenie. Wychodzą chyba z założenia, że żeby dogłębnie przerobić materiał, tak by każdy go zrozumiał, potrzeba by mnóstwo godzin. A tak, jednego studenta temat zainteresuje i poczyta w domu notatki, albo zajrzy do jakieś książki. Drugi student wykuje się wszystkiego na pamięć, byle do kolokwium, a później wszystko (albo większość) zapomni. (Chciałbym należeć do pierwszego typu studentów, ale niestety lenistwo mi na to nie pozwala).
Poza tym wykładowcy akademiccy mają dużo swojej pracy, na przykład naukowej (o czym wkrótce mam zamiar napisać) i mogą nie poświęcać się w stu procentach dla dopiero początkujących matematyków. 
Oczywiście różni się również ilość osób. Na moim roku na kierunek matematyka zostało przyjętych dwieście osób (teraz jest jakieś 150). Podzielono nas oczywiście na grupy, ale wykłady mamy razem. W sumie to dosyć ciekawe doświadczenie. Można poznać naprawdę wielu nowych ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz